Baium #5 - Hunt, therefore Hunted

Mistrzgry

- Na pewno. - Odpowiedziała - Zasłużył sobie bardzo zbierając nas po wszystkich wydarzeniach. I nie. Kiedyś to miejsce tętniło życiem. Mnóstwo Sternritterów, z Schutzstaffel na czele. Ale po Aushwalen... Nie zostało nas za wiele. Ledwie garstka. Dlatego każdy Quincy jest na wagę złota, Baiumie. - Mówiąc to, przemierzali wielkie i wysokie korytarze. Podobne jak w Las Noches, ale bardziej proste, białe i jasne. Kierowała go pod kolejne drzwi, przy których przystanęła. - Nie martw się. Nie musisz być już zagubiony. Od teraz jesteś... - Tutaj się uśmiechnęła spoglądając na niego -

Częścią
Naszej
Rodziny.

Zza drzwi zaś dobiegały krzyki bólu jakiejś osoby, jakby był torturowany.

Aendor

Wysłuchał jej krótkiego wyjaśnienia, kiwając głową. Nie brzmiało to radośnie ani trochę, z każdym jej słowem powodując, że nie czuł się z tym dobrze. Pytanie tylko czy to przez to, że to miejsce wydaje mu się domem, czy przez to, że nim nie jest a takim stara się być. Gdyby nie to co się w niego wmusiło i sprawiało, że myślał inaczej, pewnie nic by sobie z tego nie robił.

Ale tak nie jest.

Stanął przed drzwiami gotów wejść. Wtedy Edwiga powiedziała co powiedziała.

W jego środku coś się nadwyrężyło. Nie wiedział co, ale coś co nie powinno.

Mistrzgry

- No już, zapraszam do środka! - Odpowiedziała nie zauważając dużego przejęcia na twarzy Baiuma. Otworzyła szeroko drzwi, a Baium mógł zobaczyć kolejną, nową postać.

Mężczyzna stał sobie w całkiem sporej, acz skromnej sali. Znajdowały się tutaj kamienne posadzki, kamienne krzesła oraz ołtarze. Na jednym z nich był przywiązany jakiś... Shinigami? Tak coś czuł. JEgo Aura na to wskazywała. Był duży i umięśniony. Ale więcej nie widział, bo był przykryty płachtą.
- Panie Findanie. Znalazłam go! Zostawiam go zatem tobie! - Odpowiedziała, po czym schyliła siędo Baiuma - No, dobra, powodzenia! - Po czym zamknęła szybko drzwi.
Mężczyzna spojrzał się na Baiuma dosyć uważnie, jakby go analizował od góry do dołu. Jego wzrok był... Jakiś dziwny. Czuł się wręcz rozbierany jego oczami. W końcu jednak przemówił
- Usiądź. - I był to ton ewidentnie rozkazujący.

Aendor

Po upływie zaledwie kilku sekund przybrał dość wyprany wyraz twarzy. Nie udawał ani nic z tych rzeczy, tak się faktycznie czuł.

Przekroczył próg i pożegnał Edwigę krótkim spojrzeniem, które to zaraz zaczęło przypatrywać się pomieszczeniu. Shinigami na ołtarzu? Skwitował go apatycznym spojrzeniem. Nie był teraz dla niego niczym innym jak częścią wystroju.

Spojrzał za to na Findana, a jego ton nie wzruszył go bardziej niż powinien. Zamrugał ociężale powiekami, ale sprawnie przeszedł by zająć pierwsze lepsze miejsce, bądź te które zostało mu wskazane.

Mistrzgry

Usiadł więc na pierwszym lepszym krześle, a mężczyzna zerknął na niego
- Arrancar. Z Adjucasa. Najprawdopodobniej Fraccion Espady. Ale również i Quincy. Ciekawy osobnik z ciebie, nie powiem. - Powiedział obracając się do niego plecami - Chcesz stąd wyjść? Nie będę zmuszał żadnego Quincy do działania.

Aendor

Siedział prosto i grzecznie, trochę jak posłuszna kukiełka. I chociaż nie spodziewał się pewnej części jego odpowiedzi, jego markotna twarz pozostawała taka sama. - Nie wiem, czy chcę. Powinienem, ale nie wiem. Nie planowałem tego... - Odparł przykrym tonem. - Nim cokolwiek zrobię, chciałbym dowiedzieć się co mi się stało, bo nie czuję się jak "ja". - Uniósł dłoń do swojej dziury pustego i zacisnął piąstkę. - Nawet nie wiem jaka jest ta cała "litera", którą powinienem mieć. -

Mistrzgry

- Zostałeś Quincy - Odpowiedział - Dotknąłeś części Króla Dusz i zostałeś jednym z nas. - Orzekł to jakby to była całkowicie normalna rzecz - Twoja moc zapewne odkryje się z czasem, Baiumie. - Kiwnął głową i zaczął coś szperać przy stole plecami do niego - Nie czujesz się jak ty, bo nie jesteś sobą. Zostałeś Quincy, a mimo to jesteś nadal Arrancarem. Ciekawe.

Aendor

- Na prawdę ciężko mi to określić. To takie nienaturalne, a stara się sprawić, że jednak jest naturalne. - Rozejrzał się zobojętniałym spojrzeniem po sali. - Wpierw to miejsce mnie odpychało, a teraz zdaje się być moim nowym domem. Jak na kogoś takiego jak ja, to... - Aż się podwójnie zastanowił nad słowem, które zaraz wypowie. - ...normalne, że nie będę się czuł z tym tak fantastycznie? - Zastanawiało go po co w ogóle z nim konwersował. Na usta cisnęło mu się: "Chcę stąd wyjść, nie chcę tu być, bo za bardzo chcę tu zostać." Ale gdzie miałby wrócić? Do Las Noches nie ma po co wracać bez wykonanego zadania - on sam, jako adjucas, podkreślał wagę wykonania zadania każdemu z członków z La Hordy. Gdyby teraz wrócił, splunąłby na własne zasady. A nie chciał być samotnym łowcą, więc kręcenie się po światach też mu nie wyglądało zbyt atrakcyjnie.

Podrapał się po głowie. - Wiem tylko, że muszę coś zrobić. A żeby to zrobić, muszę tutaj być... tak mi podpowiada instynkt. - Wyjaśnił z powagą pasującą komuś z bardziej dorosłym ciałem.

Mistrzgry

- Zadanie. - Potwierdził - Potrzebujesz czegoś od nas. Potrzebujesz czegoś od Quincy. Przez przypadek zostałeś Quincy. - Jego słowa były jakby potwierdzeniem jego własnych myśli. Typ wydawał się być naprawdę dziwny - To normalne. Nie mogę skrzywdzić brata Quincy. Więc spytam się jeszcze raz. Czego potrzebujesz? Mogę ci pomóc.

Aendor

Jego głośne myślenie nie wadziło Baiumowi. W tej chwili miał większe troski niż to, że ten Quincy gada prawie sam do siebie. Mały arrancar-quincy siedział w ciszy przez kilka dłuższych sekund nim nagle podniósł wzrok na Findana.
- Czym jest Weissen Heilig Pfiel i jak to zdobyć? - Przeszył ciszę pytaniem prosto z mostu.

Mistrzgry

Mężczyzna nie wydawał się z jakiegoś powodu być jakoś zaskoczony czy obrażony wiadomością Baiuma. Nawet nie zatrzymał swojej pracy biorąc do ręki jakąś małą kulkę i obracając ją w dłoni.
- Weissen Heilig Pfiel to ciekawy artefakt Quincy, choć nie ma mojego zainteresowania. Jest bardzo przestarzały. Ciekawe na co ci on. To relikt przeszłości, potężna strzała pełna Reishi. Jest w stanie zabić niezależnie, gdzie się nią trafi.

Aendor

Uznał, że w zamian za to jakie informacje Findan podaje jemu, tak on może uszczknąć coś ze swojej prawdy. Nie był proszony o utrzymanie tajemnicy, a też nie znał zamiarów Vivian... ale mógł zgadywać. - Brzmi potężnie. Jest to coś co byłoby przydatne w polowaniach na innych pustych. - Odparł wymownie. - Bo do czego innego mogłoby służyć? - Zapytał niby retorycznie, niby nie.

Mistrzgry

- Zgadza się. Nie jest skuteczny na Shinigami, ale idealnie sprawdza się w walce z pustymi. - Powiedizał otwarcie - Shinigami łatwo wykrywają takie Reiatsu. A strzała ma jedno użycie. Trafienie pustego zapewne automatycznie go zabije. - Przytaknął - Choć mozna go użyć do implifikacji mocy na krótki czas, jeśli celem jest inny Quincy. - To też nadmienił.

Aendor

Teraz odrobinę zdziwiło go to jakie informacje daje mu Findan. Czyżby fakt tego, że jest teraz "quincy" powodowało, że nie widzi w nim wroga? Nie, to by było zbyt proste. Baium myślał, że jest w tym coś więcej. Być może to brzemię którego się podjął...

- Zastanawia mnie czemu przekazujesz mi te informacje. To tak jakbyś był pewien, że nie zdobędę tego przedmiotu, lub coś mnie powstrzyma przed wykorzystaniem tych faktów i samej broni w sposób dla was niekorzystny. Aczkolwiek nie mam takiego zamiaru. Interesują mnie tylko konflikty Hueco Mundo. - Przyznał, musząc zgadywać czy Vivian chciałaby skorzystać z tej broni by zabić Filippę, czy może inny cel. Tak czy siak, ten rozkaz był jedną z kilku rzeczy, które były niczym kotwica trzymająca Baiuma przyczepioną myślami do Hueco Mundo.

- Nim przejdę do innej zastanawiającej mnie kwestii... chciałbym wiedzieć czego oczekujecie od kogoś takiego jak ja? -

Mistrzgry

Findan aż obrócił się w stronę Baiuma. Spojrzał się na niego w ciszy przez kilka sekund, ale w końcu mu odpowiedział
- Przekazuje ponieważ jesteś Quincy. Jesteś jednym z nas. - Rzekł, jakby to było oczywiste - Powiem ci, gdzie się znajduje. Twoje cele mnie nie interesują. Jesteś Quincy.
W jego tonie wypowiedzi było coś dziwnego. Nie, żeby coś ukrywał przed Baiumem. Wręcz przeciwnie. Ale zdecydowanie zachowywał się nienaturalnie.
- Niczego nie oczekuje. Jesteś Quincy. Możesz robić co chcesz.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Następny
Strona 7 z 9