Rodrigo #3 - Devil Among living

Mistrzgry

Zdecydowanie nie bardzo. Musiałby spróbować, ale nie czuł, żeby teraz zjadanie sprawiało, by dawało mu to cokolwiek. Najprawdopodobniej należałoby... Poczekać. Po prostu poczekać na zregenerowanie sił. Czyżby cena za wyższą potęgę?
Hachigen siedział tak jeszcze skupiony, aż w końcu otworzył swoje oczy
- Takh. - Odpowiedział - Rzeczywhiśchie. Wykhrywam silne Rheiatshu w niewielkhiej wielkhoshci. Jesht w rychu. - Wstał i otrzebał swój garnitur - Pomoghę czi whróczićz do domu. Zha mną. To równiesh moshe mi pomóc w poshukiwaniach. - Po tych słowach przy jego nogach pojawiły się niewielkie bariery, które zaczęły go prowadzić i lecieć po niebie.

Marsus

Cóż. Będzie mógł sobie wszystko przetestować kiedy...jeśli ta sytuacja dobiegnie końca. Najpierw trzeba było jakoś wrócić.
- W ruchu? To oznacza że ktoś musiał ją zabrać. Szlag. - Rodrigo syknął i machnął skrzydłami, wzbijając się w powietrze. Gdy tak razem z tym dziwacznym grubasem mknęli przez niebo, zerknął w jego stronę.
- Dlaczego w ogóle mi pomagasz? Mogliście mnie wykończyć bez problemu. Czy shinigami nie powinni zabijać takich jak ja? - Zadał w końcu pytanie, które go nęciło od początku tej całej dziwnej sytuacji.

Mistrzgry

- Takh. Mushą bycz w ruchu. Rushajmy nim sytuacjha będhie gorsha. - Kiwnął mu głową, po czym na pytanie Rodrigo chwilkę się zastanowił - Moghłem. Ale chy to było wharthe? - Spojrzał się mu prost w pysk - Jeshteshcie ishtotami złoshonymi z wielu dush, a jednak udało chi shię zachowacz świadomoshcz. - Wyjaśniał - Nie wshysczy pushci są źli. Posha tym sham mam w shobie trochę pushtego. Moshe do dlatego. I chocz Shymatyshuze z Shinighami, to oficjalnie nie jeshtem jush jednym z nich. Zreshtą, z towjej wypowieshi wynikha, she nie naleshysh do grupy spishkującej.

Marsus

Miał trochę do przetrawienia po tych słowach. Ten grubas był jak najbardziej shinigami, jednak nie był jednym z nich...teraz. Jakiś wyrzutek albo coś podobnego? Może to miało coś wspólnego z tym dziwnym fragmentem, który poczuł? Cóż, nie była to jego sprawa, ale warto zapamiętać ten fakt.
- Grupy spiskującej? Co masz na myśli?

Mistrzgry

Dalej wędrowali, jeszcze nie odnaleźli źródła ,,uciekającej ręki" więc Hachigen po prostu odpoweidział
- Rhozumiem. Twojhe słowha shą jhak najbahddziej shczere. Istnieje Połączhona ghrupa Shinigami, Quincy, orhaz Pushtych któshy knujhą jakhieś rzeczhy. Nie wiemy cho to thakiego, ale na pewnho nic bezpieczhnego.

Marsus

- Skoro nie wiecie co robią, to skąd pewność że to coś niebezpiecznego? I z tego co słyszę ty reprezentujesz drugą stronę. To jakiś większy konflikt? - Zapytał również skupiając się na wyczuwaniu reiatsu. Gdyby nie fakt że był osłabiony, sam by wyruszył na poszukiwania. Jednakże w obecnym stanie lepiej się było trzymać tego grubego. Wyglądało na to że tutaj był jego teren, więc jeśli Rodrigo będzie mu towarzyszył, nikt inny nie powinien go atakować. Nie za bardzo przejmował się tym co mówił ten drugi, jednak zdziwiło go bardzo że istniała jakaś grupa zrzeszająca członków tych trzech frakcji. Przecież od zawsze był między nimi konflikt. Trudno było pojąć co tu się w ogóle dzieje.

Mistrzgry

- Porywhają Pushtych, biorho shię za Shinighami, a Więkshość Quinshy współpracuje. Wydaje shię, she tho bardzho powashna sprawa. - Przytaknął mu samemu - Ukrywają shię, ale ostathnio zachęli shię ujawniać. Brzmi to powashnie. O, To tutay.
Hachigen wskazał na poruszające się Reiatsu, które rzeczywiście nawet Rodrigo mógł wykryć bez większych problemów. Źródło nie było już w ruchu, bowiem oboje mogli zaobserwować posiadacza owej ręki, dzięki któremu Rodrigo mógł wrócić do domu.

- Nye Shnam Tey Kobyety. - Odpowiedział Hachi.

Marsus

Słysząc jego odpowiedź, Rodrigo starał sobie przypomnieć czy nic nie słyszał o porywaniu Pustych. O pozostałych dwóch grupach nic nie wiedział, ale zdał sobie sprawę że było ich o wiele więcej w Hueco Mundo. Więcej niż zero znaczy, bo zazwyczaj nie pojawiają się oni w tamtym świecie.
W tym momencie wyczuł dokładnie dłoń. Zwrócił się w tamtą stronę, zauważając nieznajomą mu postać. Syknął we frustracji. Jako że był osłabiony, będzie musiał działać ostrożnie. Zaczniemy od oszacowania siły przeciwnika.
- To twoje terytorium, więc ty decydujesz co dalej. Zamkniesz ją w barierze jak mnie wcześniej? - Zapytał grubasa. Nie podobało mu się to że był od niego zależny, ale lepiej aby inni się narażali niż on sam.

Mistrzgry

Przeciwnik wydawał sie być średniej siły, naprawdę nie wyglądała na osobę, która mogłaby zagrozić Rodrigo, nawet w jego obecnym stanie. Hachigen jednak przyjrzał się jej bardzo wyraźnie
- Tyak. Nie Moshemy pozwolicz jej uciecz. Czy moshemy się umówicz, she ty weshmiesh jej rękhe, a ja weshmę ją na pshesłuchanie? - Zarzucił Wyciągając ręcę. - Pośród rydwanu błyskawic puste wrzeciono kołowrotka rozszczepia blask na sześć promieni. Bakudō 61. Rikujōkōrō.
A wokół nieświadomej postaci pojawiły się świetliste prostokąty, które unieruchomiły kobietę. Zaczęła rozglądać się wokół, ale nie mogła się ruszać
- Chochmy.

Marsus

Rodrigo uważnie obserwował jak shinigami tworzy te dziwne bariery. Była to bardzo przydatna technika. Jemu samemu też przydałyby się jakieś zasięgowe ataki. Jedyne co mógł robić dotychczas to strzelać cero i tyle. Było to jednak coś, co zużywało sporo reiatsu. Nie mógł więc tym miotać jak chciał. O tym jednak pomyśli jak będzie miał czas dla siebie. Gdy tylko wokół kobiety pojawiły się bariery, Rodrigo przeszedł do niej za pomocą sonido i szybkim machnięciem zabrał jej rękę. Jeśli nie miała jej na wierzchu, to się jej przyjrzy z bliska aby znaleźć swoją własność.

Mistrzgry

Hachigen został w tyle, obserwując, co wykonuje Rodrigo. Jednak kiedy ten podszedł do niej mógł zauważyć, że trzyma ją pod swoją bluzką. Jednakże kiedy ten tylko się zbliżył, ta odpowiedziała, bez wyraźnego strachu w głosie
- Wysadzę się, jeśli mnie dotkniesz. - Jej głos brzmiał na młody, spokojny. I o ile przypominała Shinigami... To była rzeczywiście słaba. Naprawdę nie stanowiła zagrożenia bitewnego dla Rodrigo w żadnym wypadku.

Marsus

- Akurat twoje życie mnie nie obchodzi. - Odparł bez wahania. Szybkim ruchem pazurów chciał rozerwać jej bluzkę i porwać rękę. Był zbyt zniechęcony całą tą sytuacją aby się przejmować czyimiś groźbami.

Mistrzgry

Rodrigo mógł być prawie pewien, że w momencie chwycenia jej za koszulę kobieta się uśmiechnęła. W momencie dotknięcia... Zgarnął rękę, to fakt, ale kobieta... się zaświeciła. Cała na biało. Błysk Reiatsu był bardzo silny, jakby była bardzo ciepła.
- Rodrigo! Uwashaj!
Lecz nic Rodrigo nie mógł zrobić. Wybuch nastąpił, rozprzestrzeniając się na promień 10 metrów wokół. Wybuch był potężny silny, tak, jakby zużyła całe Reiatsu na ten wybuch. Problem w tym, że to ona była katalizatorem i wysadziła się w powietrze. Nie pozostał nawet po niej fragment ciała. Zamieniała się w Reiatsu i... Po prostu wybuchła.
Ale Rodrigo nie poczuł ani grama bólu, kiedy to wszystko się stało. Nie był pewien, czy by zginął przez ten wybuch. Może pozostałby bardziej ranny, ale dłoń na pewno by ucierpiała. Pomimo tego stał w takim samym stanie, w jakim był przed chilą. Był otoczony pomarańczową barierą, która chwilę potem zniknęła.
- Wshystko w poshądku? - Spytał zdeformowany głos Hachigena. Rodrigo słyszał ten rodzaj zdeformowania. Zupełnie... Jakby to mówił pusty. I kiedy spojrzał się na Shinigami mógł dostrzec maskę na jego twarzy. Maskę pustego.

Ręka Filippy była w dłoni Rodrigo, nietknięta.

Marsus

- Co tu się dzieje... - Powiedział otrząsając się po tym co tu się stało. Był pewny że nic nie powinno mu się stać, ale wtedy ona...wybuchła. Jak można było tak zrobić? Rodrigo nie był w stanie tego pojąć. Jak ktoś mógł poświęcić własne życie? Po co? Przecież to nie miało sensu. Nic nie miało sensu od kiedy dostał się do świata żywych. Ten świat był cały pojebany. Zdecydowanie wolał Hueco Mundo, gdzie rzeczy miały sens. Shinigami to shinigami. Pusty to pusty....i wtedy zobaczył przed sobą shinigami w masce pustego.

...

- CO TU SIĘ W OGÓLE DZIEJE! - Ryknął wściekły na rzeczywistość, która najwyraźniej sobie z niego żartowała.

Mistrzgry

- Nie martw shię. Nicz Czi shię nie shtało. - Odpowiedział bardzo zadowolony z tego powodu - Nie spodziewałem shię tegho, Rodrigo. - Ukłonił się w ramach przeprosić - Ale wyghląda na tho, she mash po cho pshyshedłeś. A to... bya poeshona którha była chyba ,,shpishkowcem" . Takh to mushi wyghlądach. Shkoda, she nie shyje.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
Strona 5 z 6