Seiji i Baium - Alliance and something more

Mistrzgry

- Zajebiście. No to lecimy - Odpowiedział Oetsu i zlaczął zlatywać prosto w dół wraz ze Seijim. Nie czuł on jednak jakiegoś wielkiego upadku i że zaraz się rozbiją. Za to inna rzecz mogła go niepokoić. To, że na dole ktoś się znajdował. Jakiś inny Quincy... KAPITAN ZARAKI oraz jakiś dzieciak na jego ramieniu. I lecieli prosto w Quincy.

.
.
.
.
.
.
.
Zaraki Sprawnie wykonał ruch tak jak mu podpowiedział Baium. Nie kwestionował tego, jeszcze kilkanaście sekund temu uratowało im to potencjalne życia, więc zaufał mu teraz. Szybki ruch w bok i siup! Kapitan Zaraki już miał zaatakować wroga zmierzając na niego, ale wiele rzeczy się wydarzyło.
Quincy uśmiechnął się od ucha do ucha jakby to było to co planował
- Wpadłeś w moją pułapkę, teraz zginiesz.
Jaka to była pułapka? Raczej się nie dowiemy. QUincy nie spodziewał się potężnego nalotu lecącego prosto z góry. Menel-Shinigami oraz Oetsu na czele wbili się prosto w Quincy. Ciemnoskóry shinigami po prostu wrył mu się butami w twarzy uderzając bardzo mocno jego głową o podłogę, doprowadzając go do stanu braku funkcjonalności.
- RESCUE TEAM! - Wrzasnął, kiedy tak stał nad nim - I jak Seiji, Fajnie sie lata?
Zaraki stał jak wryty z miną nie wiedzącą co wyrazić
- Co jest?...

Aendor

- Oh... tego nie przewidziałem. - Spojrzał po sobie i Zarakim. - Ale nic nam nie jest! - Oznajmił nieco pewniej, spoglądając z góry na trójkę typusiów, a bardziej na tych dwóch nowych. - O... mają podobne kolory do ciebie. Czy któryś z nich to ten Zafajdany Kloc? Wskazał paluszkiem na Seiji'ego i Oetsu.

Shu

Seiji zastanawiał się czy w ogóle przeżyje to... ale przeżył. I po chwilowej traumie spojrzał na Oetsu i pokonanego Quincy.
- W sumie to... było super. - przyznał zaskoczony sam sobą, że doszedł do takiego wniosku. Następnie spojrzał w kierunku Zarakiego. Co on miał do tych dzieci? Najpierw Yachiru, a teraz... czy ten dzieciak to arrancar? Wyglądał trochę jak oni z tą dziwną maską.
- Rescue team przybył... ale chyba radzisz sobie jakoś kapitanie Zaraki. - zerknął na dzieciaka uznając, że raczej nie był ich wrogiem skoro był z Kenpachim. - Jestem vice kapitan oddziału czwartego, Seiji Tatsumaki. - przedstawił się dość oficjalnie w kierunku nieznajomego dziecka.

Mistrzgry

- Hehehehe, No pewnie, że tak - Odpowiedział Oetsu na widok Zrakiego oraz Arrancara - Well, It's Showtime! -Odpowiedział robiąc dziwną pozę wskazując swoją ręką ku górze - Doskonale, że tu jesteś, Zaraki Kenpachi - Wskazał na niego - Nie ciebie oczekiwałem, lecz i have to talk to you! - Odpowiedział opuszczając głowę w bardziej epickiej pozie

- Ta, to ten kloc. Te, Wicekapitan, co ty tu robisz? - Spytał bez cienia ironii - Miałeś przecież uleczyć a nie iść mi na ratunek. - Odparł, lecz nadal obojętny. - I czego ode mnie chcesz frajerze?

Aendor

Maluch mierzył wzrokiem dwa cudaki. Poruszył kinolkiem, wąchając powietrze wokół nich. Już nawet nie zwracał uwagi na to, że są to shinigami. Najwidoczniej mieli ten sam problem i szukali tego samego rozwiązania - tymczasowi sojusznicy zatem. Kto jak kto, ale ten arrancar wiedział co to znaczy współpracować.

- Baium! - Odpisnął w odpowiedzi krótkim imieniem.
- Na tę porę wasz nawigator! - Dodał do przedstawienia, majtając nóżkami. Ewidentnie to spotkanie, którego nie przewidział ani trochę, zaczęło poprawiać mu humor.

Shu

Poczochrał sobie nieco włosy w zakłopotaniu.
- Sam wpadłem w jego pułapkę. Jak dopadnę tego Gregora to mu nogi z... - urwał bo przypomniał sobie, że dziecko było na pokładzie! Przyjrzał się arrancarowi zaintrygowany. Chociaż był Pustym to jednak wydawał się całkiem sympatyczny.
- Nawigator, hm? No to nasze szanse właśnie mocno wzrosły. Miło cię poznać Baium. - nawet się do niego lekko uśmiechnął a potem obserwował jak rozmowa potoczy się między Oetsu a Zarakim.

Mistrzgry

- Yes, idealnie, że tutaj jesteś. - Odparł z uśmiechem na twarzy Oetsu do Zarakiego - Przyda mi się pomoc kogoś, kto potrafi niszczyć. Idziesz ze mną, Kenpachi Zaraki. A ty... Seiji, przydasz się temu malcowi. Masz śliczne Zanpakuto. - Puścił mu oczko
Wyglądało na to, że Zaraki bardzo, bardzo nie chciał tego robić, ale nawet nie zamierzał oponować. Miał krzywy wyraz twarzy, ale westchnął.
- Wiesz co mały, nasze drogi się tutaj rozchodzą. Zaopiekujesz się zafajdanym klocem? - Spojrzał na Seijiego - Powinniście sobie poradzić. Najwidoczniej oddział Zero potrzebuje mojej pomocy. - Powiedział bardzo spokojnie odkładając Baiuma na podłogę.
Oetsu uśmiechnął się do Seijiego. No, kim on był to nie wiedział, ale czym był oddział zero to już na pewno wie.

Aendor

- O? To już? - Dał się odstawić jak ten mały kociak, lądując odruchowo na czterech kończynach, po czym wstał i otrzepał ubranko, patrząc na Seijiego, teraz znacznie z dołu - no dzieciak. Jakby miał ze 12 lat.
- Pragnę zaznaczyć, że mam swoje zadanie do wykonania, więc nie będę wam towarzyszył cały czas... ale z uwagi, że bezpieczniej pracować wspólnie niż samemu, przystanę na wasz plan. Tylko... co wymaga zrobienia? - Podszedł bliżej blond shinigami, stając u jego boku i patrząc pytająco na nieznajomego mu Oetsu. W sumie to też spojrzał na zanpakuto shinigami do którego dołączył.

Shu

- O-Oddział ZERO?! Oetsu jesteś z oddziału 0?! I... zafajdany kloc?! Niby dlaczego... - Seiji aż pobladł na tą informację i spojrzał z niedowierzaniem na Kenpachiego, potem na Oetsu. Dopiero gdy Baium do niego podszedł ten skupił na nim bardziej uwagę, ale w jego głowie był chaos, bo właśnie próbował zrozumieć to wszystko. Jeżeli chodziło o zanpakuto to rzeczywiście nadal było w formie shikai po tym jak wywalił ścianę, więc mały mogł podziwiać jego rękawice na rękach.

Mistrzgry

- Of Course, że jestem! - Powiedział z uśmiechem na twarzy.- Jestem Namber łan zanpakuto Krijejtor! - Odpowiedział wskazując na siebie - LOVE IT! Ale tak. Wydostańcie się stąd, potem zróbcie to co trzeba. Niebawem może się tutaj zrobić SUPERHOT! - I zaczął iść w swoją stronę.

- Te, mały. - Zarzucił Zaraki do Baiuma - Mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy. Nie daj się zabić. - Uśmiechnął się do niego od ucha do ucha. Chyba go polubił.

Aendor

Baium aż się pochylił i prawie wcisnął nos w ręce Seiji'ego. Zapiszczał wesoło niczym zabawka, widząc coś bardzo mu znajomego w jego shikai. - UOOO...! Moje resurrección też przyjmuje podobną formę! Ekstra! - Podniósł głowę na shinigami, podpierając się łapkami w pasie. Kiwnął głową, patrząc na swojego nowego towarzysza z wyrazem podjętego wyboru. - No, my się dogadamy. -

Po czym zwrócił uwagę na Zarakiego gdy ten do niego przemówił. Oetsu z kolei gadał w taki dziwaczny sposób, że Baium nawet nie próbował go zrozumieć. - O... pewnie, to była zabawna przejażdżka. Będę czujny! Miłego siania chaosu, Zaraki Kenpachi! - Pomachał mu żwawo rąsią na do widzenia. Nie ukrywał po sobie, że ta krótka znajomość wyszła mu na dobre.

Po czym znowu zamrugał, patrząc z Oetsu. - Wydostać... pewnie. - Przeskoczył na Seiji'ego. - Umiesz się szybko przemieszczać? Muszę coś zdobyć, ale to kawałek stąd na południowy zachód. Po tym... cóż, garganta powinna nam umożliwić wyjście stąd. - Zaproponował swój plan działania.

Shu

Nadal był trochę osłupiały po tym co usłyszał. Oetsu okazał się być... prawdzią elitą Shinigami. Seiji gdy o tym myślał to aż rozbolała go głowa więc porzucił to i tylko pokłonił się im.
- Powodzenia. I do zobaczenia niebawem. - oznajmił tylko a potem skupił uwagę na Baiumie. Jak na Pustego był bardzo... pozytywny.
- Oi, oczywiście że umiem się szybko poruszać. Powinienem nadążyć. I nie martw się, jakby coś nam zagrażało nie pozwolę cię skrzywdzić. Prowadź w takim razie. - był gotów do drogi w każdej chwili. Wychodzi na to, że musiał się póki co zaopiekować arrancarem i taki miał zamiar.

Mistrzgry

Cóż, sojusz został ustalony, a jakże, więc nastąpił moment podróży. Baium czuł, że aby znaleźć wyjście należy wpierw udać się w lewo, a następnie w prawo. Ten świat, jak teraz się przyjrzeć był niesamowity. Seijiemu do złudzenia przypominało to Soul Society, tylko takie... Puste i martwe. Ale na chwilę obecną, po rozdzieleniu się, nie spotkali żadnego innego Quincy, który chciałby wszystkich ich zabić, o tyle dobrze.

Aendor

No tak się jakoś złożyło, że ten przykład arrancara był bardzo entuzjastyczny. Nie wiadomo co do końca to powodowało, ale działało! Pewnie dlatego, że wreszcie coś zaczęło iść po ich myśli. - O, dzięki! To trzymajmy się blisko i oczy szeroko otwarte! Kierunek, południe-zachód! - Szybko się zorientował w okolicy, namierzył kierunek i wskazał dwoma paluszkami na swoje oczy, po czym na Seiji'ego i wskazał na lewo, po czym SIUP! Jego sonido wydało charakterystyczny odgłos jakby rozrywał powietrze i dźwięk swoją prędkością. Upewniał się by między skokami być w polu widzenia nowego towarzysza-shinigami.

Shu

Uniósł brwi, to pierwszy raz gdy widział sonido. Jedynie westchnął i używając swojego shunpo ruszył za małym Baiumem chcąc go mieć na oku i osłaniać potencjalnie, dlatego w przerwach na skoki uważnie obserwował otoczenie i reiatsu dookoła. Widok tego miejsca przywodził mu na myśl Soul Society, ale takie puste... to było naprawdę dziwne.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 Następny
Strona 1 z 8