Rin #5 - Well, Endless Well of Demons

Mistrzgry

Nie. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Nie wydawało się, że by coś ją bolało. Była lekko nieogarnięta. Ale poza tym to wszystko było w porządku. Dzień był ten sam, nic nie działo się wokół terenu baraków piątego oddziału. Wszyscy kończyli dziś swoje służby, ci na nocne patrole właśnie się przygotowywali, a Rin... Miała wolne? Nie było żadnych rozkazów pozostawionych dla niej, żadnych wytycznych do końca dnia...

Dunir

No proszę, ale miła niespodzianka. Bankai Miry jest niesamowite. Przeciągnęła się i ziewnęła jak kotka i wstała z wyrka, klepiąc swoje Zanpaktou lekko po rękojeściach.
-No, chyba dam wam chwilę odpoczynku i sama pójdę zrobić coś, co nie jest napierdalaniem. Rzekła do swoich przyjaciółek, ścieląc wyrko.
Ogarnęła się szybko, nieco odświeżyła i w całkiem dobrym humorku ruszyła w kierunku cóż...jedzeniowym. Zazwyczaj nie łazi po mieście i nie jada dalej niż w stołówce, ale skoro rytm został zakłócony, to czas spróbować czegoś innego.
Będzie iść przed siebie, aż nie trafi w miejsce, które pachnie jedzeniem. To brzmi jak przygoda.

Mistrzgry

Więc Rin wstała, jak gdyby nigdy nic i... mogła po prostu udać się na swój wspaniały, nowy posiłek.

Wspaniały, nowy posiłek...

Rin Mogła odkryć, że dziś w Seiretei jest niewielki ruch. Nie jakoś wyjątkowo, raczej coś bardzo zwyczajnego. Pewnie zostali przydzieleni do obecnych zadań, albo po prostu śpią.
Zatem, nowy, wspaniałe miejsce.. Czym one może być?
Cóż.... Jest to niczym innym jak Nowy bar z zachodnim jedzeniem. Przynajmniej na takiego się kreuje. Drewniane ściany oraz drzwi z klamką, tradycyjne okna, które Rin mogła zauważyć w okolicach swojego pierwszego patrolu... No zyć nie umierać. Dziś polecali Gulasz.

Dunir

Dała się ponieść chwili i poobserwowała świat, którego zazwyczaj nie jest częścią.
Doprowadziło Ją to do dziwnego miejsca, niczym wyjętego z miasteczka z pierwszego patrolu. Zdecydowała się udać właśnie tam, naciskając na klamkę tych dziwnych drzwi. Wejdzie do środka i rozejrzy się.
-Oi, można tu coś zjeść? Zawoła w głąb pomieszczenia.

Mistrzgry

- Oczywiście, że można tutaj zjeść! - Odparł jej bardzo przyjemnym głosem mężczyzna znajdujący się w środku. No, może chłopaczek. Ale zdecydowanie był to Shnigami - Zachodnia kultura jest bardzo ciekawa, a i jedzenie jest całkiem przednie. Nie mogę się doczekać aż spróbujesz. Witaj w mojej restauracji! - Uśmmiechnął się do niej szczerze

Dunir

Kiwnęła głową, zarówno na powitanie, jak i przyjmując do wiadomości słowa chłopaczka.
-Z przyjemnością sprawdzę. Dawno nie byłam tak głodna.
Ruszyła w głąb pomieszczenia, rozglądając się, aż dotarła do młodzieńca.
-To, co tu masz dobrego i sycącego? Ten "gulasz"? I skąd w ogóle pomysł na taki przybytek tutaj?

Mistrzgry

Miejsce było całkiem nietypowe jak na to, co zazwyczaj mogła zaobserwować w restauracjach. Proste, wysokie krzesła oraz stoły, całkiem spory bar, no i chłopaczek, który radośnie patrzył na Rin
- No pewnie! Pyszne mięso w sosie! A, to pomysł wszechkapitana! Stwierdził, że przyda się tutaj trochę życia. Mogę podać od razu! Zmęczona po pracy, hm? Proszę, zjedz sobie i odpocznij!

Dunir

-Żebyś wiedział. W ostatnie kilka dni zdarzyło się więcej, niż w całym moim życiu, a mam jednocześnie wrażenie, że minął jakiś rok.
Opowiedziała nieznajomemu, rozluźniając się nieco.
Podeszła do stolika blisko lady, żeby móc swobodnie rozmawiać z prowadzącym ten przybytek.
-No proszę. Wszechkapitan chyba lubi czasem wprowadzić nieco chaosu, jak trzeba. Uśmiechnęła się szczerze do chłopaka. -Jasne, zjem z chęcią.

Mistrzgry

[quote="Mistrzgry"]

- Hm, ciekawe spostrzeżenie! No dobra, to zaczne przygotowywać. Ale opowiadaj, co się działo ogólnie. - Był bardzo zadowolony z swojej pracy, po czym chyba się o czymś zorientował - Oooo! To ty! Kojarzę ciebie skądś! Wow! Jak ci było... Ron! Czy coś. Ale nie przejmuj się, nawet nie musisz opowiadać jak nie chcesz.!

Dunir

Kącik ust Rin mimowolnie uniósł się do góry. To właśnie pierwszy posmak szacunku i renomy!
-No prawie. Rin jestem. Usiadła sobie wygodnie, przeciągając się.
Machnęła ręką. -Żadna tajemnica, bo pewnie przez to mnie kojarzysz. Ktoś mnie chciał wrobić w kradzież szczątków Ryujin Jakki, ale nie pykło. Udało się sprawę rozwiązać i pozostałości miecza powróciły na miejsce. Była to półprawda, bo nadal nie zna głównego prowodyra i jego intencji, ale chwilowo problem został zażegnany. Nie mówiła też w pierwszej osobie, bo udało Jej się dzięki pomocy wielu osób. Uprzejmie podzieliła się ogólnikami, ale nie zdradziła szczegółów.
-No i korzystając z chwili wolnego chciałam uczcić swój pierwszy sukces. Oby ten Twój gulasz był serio kozak!

Mistrzgry

- Oj będzie, będzie Rin! Jestem tego pewien! Ja jestem Zeina! Dumny członek ósmego oddziału, miło mi poznać! - Wysłuchał jej historii zadowolony kiwając głową, jednocześnie siedząc przy kuchni - To widzę jesteś prawdziwą przygodzistką! - Właśnie coś tam mieszał w garnku i spojrzał się na Rin - Hej, w sumie. Jak taka sprawna jesteś, to mam świetny plan!
Mężczyzna podał jej po chwili talerz z potężna dawkką gulaszu w złotym, mięsnym sosie.
- Droga Rin, chciałabyś może mi trochę pomóc?

Dunir

-Ta, od czegoś trzeba zacząć. Przyznała mu rację, z niecierpliwością patrząc na zmierzające ku Niej jedzonko.
Uniosła prawą brew w zainteresowaniu. -Hę? A to zależy, Zeina. Garów myć nie będę, ale jak masz coś innego, to słucham. Rzekła zadziornie, acz przyjaźnie. Nie należała do osób, ktore lubią nic nie robić. Z chęcią by coś zrobiła, skoro ma dziurę w grafiku.
W oczekiwaniu na odpowiedź, zaczęła szamać gulasz.

Mistrzgry

Gulasz był naprawdę smakowity i wydawał się naprawdę wyciągać smak z tego, czym był. Bardzo dobrze przyprawiony. Ciężko było to ująć, ale to była jednak z lepszych rzeczy jakie jadła.
- Ach, tam, taka mała rzecz Rin! I nie chodzi o mycie garów. Nie prosiłbym o takie rzeczy ciebie. - Tutaj jakby chwilkę się zawahał - Hmmm... Byłaś kiedyś w podziemiach Soul Society? - Palcem pokazał w dół.

Dunir

Zdziwiła się, kiedy coś takiego było serio pyszne. Obca kuchnia, ale jednak przypadła Jej do gustu.
-Ej, serio niezłe! Pochwaliła gospodarza, zajadając chętnie to, co dostała.
Pokręciła głową.
-Nie, całe szczęście. Chodzi o podziemne więzienie, ta?

Mistrzgry

- Co nie? Prosto z jakiegoś przepisu z zachodu! - Powiedział dumnie, jakby sam go zdobył - No, a co do tego. Nooooo, jest tam takie więzienie dla przestępców, to prawda. - Pokiwał niewzruszony - Chciałbym byś pomogła mi się tam dostać. Tak wiesz, ukradkiem. Znaczy spokojnie! Nie chciałbym nikogo uwalniać! - Jeśli ukrywał swoje reiatsu, to robił to perfekcyjnie, bo zdecydowanie nie był za silny - Będąc szczerze, to muszę z kimś porozmawiać. Dla dobra Soul Society.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
Strona 5 z 6