Rosalie #6 - DISTANT CALL

Mistrzgry

- Pfff, Hahaahhaa. - Zaśmiała się - Ty mi wydajesz rozkazy? - była bardzo zaskoczona i rozbawiona - Tylko jedna osoba może to robić. Słuchaj, to nie ode mnie zależy. Ja tylko słucham rozkazów. A twoi poddani mogą się martwić że cię nie ma, pani królowo.
Ta jednak stała cały czas nie zmieniając swojej pozycji spoglądając na Rosę.

Asha

- Dwadzieścia dziewięć minut. - odparła spokojnym tonem, nie dając się jej sprowokować.

Mistrzgry

- I co po tym zrobisz, hm? - Odparła - Zaatakujesz mnie? To nic nie da, niezależnie od tego, jak jesteś silna. Poza tym nie interesuje mnie walka z tobą. Masz po prostu tutaj grzecznie siedzieć, niezależnie od tego, co sobie myślisz. Ale nie martw się. Raczej cię nie zabijemy.

Asha

- Dwadzieścia sześć. - Rosa nie zwracała na nią większej uwagi. Tyle razy już podkreślała, że atakowanie jej nic nie da że blondynkę zaczęły swędzieć ręce by ją złapać za gardło.

Mistrzgry

- Eh, widzę nic do ciebie nie dociera. Ale to nic. Spokojnie. Jakoś sobie poradzimy. - Rzekła podirytowana. - Wiesz, że możesz dalej zadawać pytania a nie tylko tak siedzieć, co nie?

Asha

- Z tego co pamiętam nie chciałaś się już dzielić informacjami, jaki jest więc sens w zadawaniu ci pytań? Dwadzieścia cztery. - odparła Rosa, przyglądając się piaskowi dookoła. - A jeśli chcesz odpowiedzieć na me pytanie, gdzie najpierw zaczęliście swoje... gierki? Tutaj? U Shinigami?

Mistrzgry

\

- Wszędzie. Nasz Przywódca nie jest ani jednym, ani drugim, to na pewno mogę powiedzieć. I nie mów na to gierki. Wielu z nami współpracuje. To bardzo skomplikowany plan, który musiał zwrócić waszą uwagę. Wszystko zostało rozpoczęte wraz ze śmiercią Yhwacha. Gdyby nie jego śmierć nie moglibyśmy zacząć tego wszystkiego. - Skończyła swoją część dialogu z dumą w głosie.

Asha

Rosa wysłuchała jej i potrząsnęła głową. - Siejecie tylko więcej chaosu i smutku. W imię czego? Idei postawionej na filozofii życia Yhwacha? - tsknęła, długim czarnym paznokciem zaczynając rysować po piasku. - Czyżby to był kolejny Quincy, głodny władzy? Czy może pojawił się ktoś nowy, łapiący zdesperowanych jak pająk w sieć? Głupstwo, głupstwo, głupstwo... Osiemnaście. - rysunek w piasku powoli nabierał kształtów.

Mistrzgry

- Czasem wpierw musi nastąpić cierpienie, by nastało lepsze jutro, droga królowo. Ale ktoś żyjący w salach i interesujący się tylko samym sobą nigdy nie zrozumie, jak to jest pragnąć pokoju. - Wydawała się to brać bardzo personalnie - I nie, nie jest to Quincy. Zresztą, sama zobaczysz.

Asha

- Chyba nie wiesz jak wygląda polityka u Arrancarów. - odpowiedziała. - Myślisz, że mnie rozgryzłaś? Moja droga, jesteś o tysiąc lat za młoda na to. Czternaście. Lepiej niech ten lider się objawi. - rysunek w piasku wyglądał zaś chyba jelenia. Piasek nie jest najlepszą powierzchnią do rysowania.

Mistrzgry

- Nie. Zapewne jest inaczej niż powiedziałam. Ale to nieistotne. Złapałam samą królową Hueco Mundo. I nie martw się. Przed twoim głupim wyliczaniem na pewno przyjdzie. Zawsze przychodzi na czas. Powie ci dzieńdobry i te sprawy. - Mówiła cały czas spokojnie - Możesz się jego popytać rzeczy. Choć pewnie ci nie odpowie.

Asha

Rosalie zachichotała pod nosem. - "Złapałaś" PRZYSZŁĄ królową, nie obecną. Osiem minut, moja droga. - a to się pewnie Marie zdziwi.

Mistrzgry

Marie spojrzała się na Rosę już bardziej podirytowana po tych słowach, aż napięła swoje mięśnie jakby chciała się ruszyć, ale koniec końców nie zrobiła tego. Patrzyła się na nią bardzo uważnie. Wzięła głęboki oddech i wypuściła nosem
- Więc... Oszukałaś mnie. - Odpowiedziała - To bardzo niedobrze. Masz silne Reisatsu, wiec myślałam, że to możesz być ty. Musisz zatem być z Espady, prawda? Ktoś z Espady pofatygował się przyjściem tutaj i -

Nie dokończyła, bowiem Rosa mogła zobaczyć, jak za Marie otwiera się Garganta. A za nią wychodzi spokojnym i powolnym ruchem mężczyzna. Ubrany w stroje podobne do Shinigami, choć widać było kilka modyfikacji. Nosił też na sobie czarne Haori. Wyglądał na mężczyznę po czterdziestce z długimi, ciemnymi włosami. Co ciekawe, nie miał przy sobie żadnego miecza

-] Marie, wezwałaś mnie tutaj, bo kogoś złapałaś, czyż nie? -[/color Jego głos był spokojny, niski i, można by rzec, że nawet ciepły [color=white]- Kolejny Arrancar?
Marie od razu skłoniła głowę w jego stronę.

Asha

Uśmiechnęła się niewinnie. - Ara, wybacz za niesprecyzowanie. Przyszła królowa Hueco Mundo, Rosalie. - przedstawiła się raz jeszcze i gdy dostrzegła Gargantę wstała z gracją, wygładzając swój strój. Obserwowała uważnie mężczyznę, zauważając podobieństwo do Shinigami, aczkolwiek... każdy mógł założyć ich strój, to niczego nie oznaczało. - To jest ten wasz lider? Mou, mogłaś dodać, że wpada w oko, zostałabym chętniej. - skrzyżowała ręce pod biustem. Pomimo żartowania jej postura wskazywała, że była jak najbardziej poważna.

Mistrzgry

- Witaj, przyszła królowo Hueco Mundo - Odpowiedział mężczyzna bez chwili zawahania. - Miło mi poznać kogoś, kto nie działa pięścią i jest skłonny do rozmowy. - Spoglądał się na Rosę uważnie - Nazywam się Rin. Miło mi cię poznać, przyszła królowo. Co cię tutaj sprowadza?
Marie patrzyła się na faceta uważnie.
- Ona przybyła tutaj, ponieważ jakoś dowiedziała się o naszych operacjach tutaj. Nie wie o naszy-
Mężczyzna tylko przyłożył jej palec prawie, że do ust. Miał długie, smukłe palce zupełnie, jakby był jakimś artystą.
- Spokojnie. Pani potrafi raczej mówić za siebie, prawda? - Zerknął na Rosalie

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
Strona 5 z 6