Rosalie #6 - DISTANT CALL

Asha

Rosa wzruszyła ramionami i odrzuciła blond grzywę do tyłu, kręcąc lekko głową. - Widzę, że myślenie o czymś więcej niż czubek własnego nosa nie leży w naturze przeciętnych Quincy. Dlatego tak bardzo lubię Uryuu i dlatego tak szanuję mojego nowego Fraccion. Myślenie nie boli. - ułożyła ręce na plecach, namyślając się chwilę. - Cóż, ciekawi mnie to, przyznaję. Świat bez śmierci, hm? Może i jestem bardzo pokojowym Arrancarem, ale to głupota. - potrząsnęła głową ponownie, tym razem nieco gniewniej. - Jesteśmy rasą nastawioną na kanibalizm i pożeranie, śmierć jest czymś normalnym. Jak namówiliście Pustych do współpracy? Co bardziej dziwiące, jak namówiliście Shinigami?
Ah, dobrze będzie poinformować o tym wszystkich zainteresowanych. Wcale a wcale jej się to nie podobało.

Mistrzgry

- Pasujecie do siebie. - Odparła - Całkowicie głupi i niegodni. I nie ma czegoś takiego jak pokojowy Arrancar. Musiałaś sama pożerać mnóstwo dusz i nie przejmować się niczym innym. - Prychnęła - Proste. Przedstawiliśmy im swoją sprawę i ci uznali, że to lepsze niż obecny stan. Zarówno Shinigami, jak i tych twojego pokroju, panienko. Och, zapewne będziesz chciała, bym ci opowiedziała o tym wspaniałym celu, prawda?

Asha

Aż się uśmiechnęła promiennie na jej słowa. - Pasujemy do siebie? Fufu~ dziękuję bardzo! - zaraz jednak spoważniała. - To prawda, do pewnego momentu mego istnienia zjadałam dusze i innych Pustych. Jednak gdy zyskałam więcej świadomości udaje mi się to kontrolować. Mam swoje za uszami, ale wiem, że moja egzystencja nie jest czymś wyjątkowym. - kobieta skinęła głową zachęcająco. - Oczywiście, jestem ciekawa co chcecie osiągnąć. Zamieniam się w słuch.

Mistrzgry

Nie spodobała jej się ta reakcja na jej słowa. Ale konwersacja dalej trwała - Myślisz, że cokolwiek bym powiedziała królowej Hueco Mundo? Nawet, kiedy jesteś zdana na moją łaskę nie mogę pozwolić, byś po prostu się dowiedziała tych rzeczy od tak. Ale wiedz, że to jest coś więcej niż tylko przejęcie władzy czy wykonanie jakiegoś zamachu. Zabrzmi to patetycznie, ale jesteśmy ponad to. Współpracujemy, by osiągnąć wspólny cel. Zadowolona?

Asha

- Zadowolona. - przyznała i przeciągnęła się lekkim ruchem. - I nie jestem zdana na niczyją łaskę, dziękuję bardzo. Czyli nie dowiem się już niczego innego od ciebie, hm? - zapytała, wykręcając nadgarstki jakby szykowała się do czegoś.

Mistrzgry

- Próbujesz mnie zaatakować? - Odparła zaskoczona - Owszem, jesteś. Od kilkunastu minut jesteś pod moim wpływem i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Sugerowałabym jednak nie atakować mnie. - Uśmiechnęła się, jakby była tego pewna.

Asha

- Nie wiem, próbuję? - odpowiedziała, zaczynając upinać włosy w niski kucyk żeby jej nie przeszkadzały. - Zatem jaki jest twój wpływ na mnie, panno Marie?

Mistrzgry

- Spróbuj, to się dowiesz, królowo Hueco Mundo. Choć odradzam tego - Odparła z lekkim, szelmowskim wręcz uśmiechem spoglądając na Rosę.

Asha

Popatrzyła się na nią z namysłem i pokręciła głową. - Mmm, mam inne zajęcia niż zabawę z dziećmi. - odparła, uśmiechając się do niej pogodnie. - Ale jeszcze się spotkamy, Marie. - po tych słowach Rosalie chciała użyć swego Sonido i odbiec, możliwie nie obsypując Quincy piaskiem. Trochę kultury trzeba mieć.

Mistrzgry

- Mądre. - Odparła Marie, A Rosa zaczęła się oddalać. Ta nie wydawała się ścigać jej samej, co było dobrym znakiem. I kiedy zaczęła się oddalać i oddalać, w końcu Quincy zniknęła z jej oczu. Nie czuła, by coś ją atakowało jak poprzednio czy coś podobnego. Ale mogła w końcu wrócić do Hueco Mundo i opowiedzieć wszystkim to, czego się dowiedziała. Choć to strzępki informacji, to zdecydowanie mogą się one przydać i pomóc, chociaż trochę. Lokacja była nudna przez ten czas, a noc trwała. Szykowała się kolejna, długa podróż do domu...

Asha

Nie przeszkadzało to Rosie. Ich kryjówka mogła znowu zostać odkryta, a ona mogła przyjść z towarzyszami by nie walczyć samej w razie czego. Na razie jednak złoży raport królowej i chyba... cóż, będzie mogła odpocząć. Spotkać się z Shinigami miała dopiero za jakiś czas, więc będzie chciała wykorzystać ten czas na trening ze swoimi Fraccion.
Tak sobie myślała, przemierzając monotonny krajobraz. Nie podobało jej się, że Quincy się tu bawili, ani trochę.

Mistrzgry

Rosa podróżowała przez Hueco Mundo jeszcze kilka dobrych minut, ale w końcu coś się podziało. krajobraz się zmienił na ten, który była jeszcze kilka minut temu. Przed nią stała sobie Marie spoglądając się na nią uważnie

- Ale nie wystarczające. - Usłyszała kontynuację jej poprzedniej wypowiedzi - Mówiłam, że mam cię w garści, królowo Hueco Mundo. Nigdzie nie idziesz.

Asha

Zatrzymała się gwałtownie, zdziwiona, i wydęła policzki, krzyżując ręce pod biustem. Wyglądała na obrażoną. - Hej, panno Marie, nie lubię być prześladowana, wiesz? Pójdę tam gdzie będę chciała. - burknęła. - Albo mnie wypuścisz albo będę zmuszona, niestety, przejść do rękoczynów.

Mistrzgry

- Nie będzie żadnych rękoczynów. Nie jestem osobą, która nadaje się do walki, pani królowo. - Odpowiedziała całkiem szczerze - Ale nie uciekniesz stąd. Musisz grzecznie poczekać aż dostanę dalsze rozkazy co robić. Nawet nie próbuj mnie atakować, to daremne. Ciągle stała w tym samym miejscu spoglądając na Rosę uważnie, co takiego zamierza wykonać.

Asha

Rosa prychnęła w takim razie i usiadła na piasku iście królewskim gestem, układając ręce elegancko na podołku. Zadarła głowę do góry i siedziała sztywno, ignorując już Marie. Dobrze, odsapnie nieco po tym bieganiu, ale lepiej niech to będzie warte jej cennego czasu.
- Daję ci pół godziny. - powiedziała, wygładzając swą suknię.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
Strona 4 z 6