Seiji #2 - Venom, sweets and some crying

Shu

Niczego innego się nie spodziewał. To nie mogło być takie proste. Jej słowa zaś tylko bardziej go zirytowały, ale tym razem powstrzymał się przed kolejnym zaklęciem. Wiedział, że gdy był osłabiony to nawet to sztuczne ciało nie pozwoli mu walczyć z kimś pokroju kapitana, a wychodziło na to, że ta staruszka kimś takim była.
- Czegoś oczekujesz bądź potrzebujesz od mojej osoby. Inaczej zapewne tej rozmowy nawet by nie było... - oznajmił w końcu trochę spokojniej.

Mistrzgry

- Jesteśmy tylko lustrem. Naszym celem jest pokazać ci to, czego twoje oczy jeszcze nie widzą - Wyjaśniła enigmatycznie - Dlaczego uważasz, że czegoś oczekujemy? Nie oczekujemy nic, poza twoim zrozumieniem. Zaatakowałeś nas w przypływie gniewu. Co by było, gdybyśmy się nie obronili? Umarlibyśmy. Czy to był twój cel? Zabiłbyś, bo obraziliśmy twojego ,,towarzysza" ? A w tym czasie oczekujesz, że ktoś inny przejdzie proces. To hipokryzja.

Shu

- Nie tobie mnie oceniać. Co ma znaczyć twoje Haori? Nie jesteś kapitanem, zatem kim? Oczekujesz ode mnie, że zrozumiem coś, ale sama tworzysz tylko więcej zagadek. Myślisz, że w ten sposób mnie przekonasz do tego swojego... "zrozumienia"? Póki co dla mnie jesteś wrogiem, kimś kto pragnie upadku Społeczności Dusz. Chcesz abym zrozumiał? To mnie oświeć. - obserwował ją uważnie ale pozostał w bezruchu. Wiedział już, że potrafiła Kido z wyższej półki.

Mistrzgry

- Ach, rangi i tytuły. Biała szata sprawia, że się nas obawiasz? - Cały czas się z nim bawiła. - Upadku Społeczności dusz? - zastanowiła się - Nie. To na pewno nie. Pokonać, być może. Shinigami stoją za ważną sprawą. Kontrola przepływu to niezwykle ważne zadanie. - Zerknęła na niego jakby ostrzej, ale nie popełniała żadnych ruchów wokół niego - Skoro pragniesz wiedzy, proszę bardzo, oświecimy cię. Wiesz, kim byli Shinigami tysiące lat temu?

Shu

Uniósł lewą brew na jej pytanie.
- Zapewne tak jak teraz pilnowali równowagi i eliminowali Hollowy, w końcu to nasza praca.

Mistrzgry

- Ooooh... Tak, ale byli kimś więcej. Nikt nigdy o tym się nie chwali, ale kiedyś, dawno temu Shinigami byli po prostu bandą morderców, którzy zabijali wszystko, co się im przeciwstawi. Ahh... Byli tacy inni. Ale my też się zmieniliśmy. Powiedz, teraz nam zadajesz pytania, a przed chwilą atakowałeś. Czy masz jakieś wątpliwości?
Po raz pierwszy odchyliła swój rękaw, ujawniając, że znajdują się tam - oczywiście ręcę. W ręce jednak trzymała szklaną kulę z jakąś niebieskawą substancją.
- To jest antidotum na nasze Shikai - Dodała wybitnie celowo, jakby wręcz prowokująco.

Shu

Wpatrywał się uważnie w kulę. Blefowała czy nie?
- Zatem... jaki w tym cel? Chcesz przywrócić dawny porządek, ale Shinigami wcześniej byli... zwykłymi mordercami. Sama to przyznałaś. - nie bardzo wiedział jak sprawić by oddała mu to antidotum. Nawet nie wiedział czy jest prawdziwe.

Mistrzgry

- Nie... - Pokręciła głową - Chcielibyśmy, by się... Wyostrzyli. Zapamiętali, czym jest zagrożenie. Hado #1, Sho.
I posłała kulkę z substancją ku górze, jednak lecącą w stronę Seijiego
- Ale dość o tym. Jesteśmy już zmęczone, a i miejsce naszego pobytu musi być zmienione. Wykorzystaj to antidotum mądrze. Inaczej możesz tego pożałować.

Shu

Widząc nadlatujący obiekt szybko zareagował i pochwycił kulkę.
- Czy... antidotum wystarczy na dwie osoby? - zapytał jeszcze i rozważał czy pozwolić jej odejść. Nie widział jednak sensu walki w obecnej sytuacji.

Mistrzgry

- Starczy i na więcej. Choć wiedz, że to na pewno nie spotkanie, w któryw widzimy cię po raz ostatni. Masz interesująco naiwny kompas moralny, młodzieńcze. Chronisz narzędza, łatwo się frustrujesz, a mimo nie jesteś słaby. Interesujące. Jak cię zwą? - Zadała w końcu jakieś konkretne pytanie.

Shu

Na początku wahał się czy powinien jej odpowiedzieć. Ucieszył się w duchu że antidotum wystarczy dla niego i tamtego Shinigami. Patrzył chwilę na kulę, ale wrócił wzrokiem do staruszki.
- Seiji. Tatsumaki Seiji, porucznik oddziału czwartego.

Mistrzgry

Kobieta uśmiechnęła się na jego słowa, jakby coś sobie przypomniała.
- Porucznik?... Niebywałe. Cóż, grzeczność wymaga, by i my się przedstawili. Jesteśmy Kuromatsu Reika. Pierwsi kapitan trzeciego oddziału.

Shu

Rozwarł szerzej powieki w szczerym zdziwieniu gdy wyjawiła kim jest.
- Kapitan... trzeciego... oddziału?! - zapytał zdumiony. To haori teraz miało sens. Zwłaszcza, że określiła się "pierwszymi" kapitanami. Co jednak ktoś taki robił tutaj?!
Zacisnął dłonie w pięści, bo to oznaczało większe kłopoty. I coś z czym nie poradzi sobie sam. Spojrzał na nieprzytomną Rirukę, potem na antidotum wiedząc, że zyskał to po co tu przybył.
- To jeszcze nie koniec Kapitan Kuromasu. Myślę, że nasze drogi jeszcze się skrzyżują. I wtedy nie zamierzam być na twojej łasce. - podniósł Rirukę i zamierzał odejść, póki jeszcze miał szansę.

Mistrzgry

- A więc odchodzisz. Dobrze. Pozostawimy cię i twoim myślom, byś przy następnym naszym spotkaniu miał jeszcze więcej pytań, Shinigami. Nie zamierzamy z tobą walczyć. Nie teraz.
I bez większego problemu pozwoliła mu odejść, bez większych pułapek czy tego typu zaskoczeń. Mógł... Odejśc.
- Ale nigdy nie byłeś na niczyjej łasce. Sam jesteś swoim sterem.

Shu

Uśmiechnął się tylko pod nosem na jej ostatnie słowa i odszedł sam już się nie odzywając. Musiał dokończyć swoją misję. Dostarczyć antidotum i zdać raport. No i zapewnić Riruce bezpieczeństwo. Wrócił zatem do miejsca gdzie mógł użyć ponownie bramy aby wrócić do Soul Society.

	Forum www.bliczerp.fora.pl Strona Główna :: Archiwa wątków	Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6 Następny
Strona 4 z 6